środa, 18 lutego 2009

Koncert…®




 
Byłem rankiem
na skowronków koncercie…
a jakże ,miałem
honorowe miejsce
w loży pod ich drzewem
na parkowej ławeczce…
preludium przecudne
niosło się wkoło,
dając się zauważyć
bo zrobiło się
lżej na duszy
i  tak jakoś wesoło…
nawet drzewa
były tak zasłuchane
że nawet żaden
listek się nie poruszył…
gdy promienie słońca
oświetliły scenę
koncert zaczął się na dobre
a szczebiotom i trelom
nie było końca…
chłonąłem go całym sobą,
nie tylko duszą
ale i czułym sercem
i szczerze mówiąc
brakowało mi tylko kogoś
kogo mógłbym
trzymać za rękę.
  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz